á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Wigilijna noc. Podczas zamieci samochód pewnego biznesmena wjeżdża w chałupę we wsi pod Zakopanem. Kierowca ginie. Wygląda to na nieszczęśliwy wypadek, lecz Sławomir Derebas, komendant policji, uważa, że może być to morderstwo. Sprawa staje się bardziej zawiła, bo zamieszany może być w nią komisarz Karpiel.
Utwór bardzo mi się podobał. Czyta się go lekko i szybko. Akcja niekiedy trzyma w napięciu i przyspiesza, ale przez sporą część książki jej tempo jest umiarkowane. Jest bardzo dużo tajemnic i jakichś zawiłości, co przekłada się na to, że czytelnik na początku wie bardzo mało. Z każdą kolejną stroną wszystko staje się jaśniejsze. Przyczepić muszę się do tego, że przebieg sprawy i jej rozwiązanie jest trochę nierealne. Autora trochę poniosła wyobraźnia. Rozumiem, iż jest to fikcja literacka, aczkolwiek wolę, gdy morderstwo i wszystko co się z nim wiąże jest realne. Wtedy mocniej oddziałuje na czytelnika, który może zadać sobie pytanie: Kurczę, przecież to mnie też mogło się wydarzyć. Mariusz Koperski wpadł na ciekawy oraz oryginalny pomysł i wykonał go świetnie. Spodobało mi się zakończenie. Skojarzyło mi się trochę z książką Morderstwo w Orient Expressie Agathy Christie.
Autorowi udało się bardzo dobrze odwzorować zimowy klimat i przenieść mnie w tamto miejsce, co nie należy do łatwych zadań. Czułem ten śnieg na skórze i wiatr, który wieje w twarz. Na pewno będę musiał wybrać się do Zakopanego.
Bohaterzy zostali dość dobrze wykreowani. Najwięcej wiemy na temat komisarza Karpiela, bo to on w tym dziele odgrywa pierwsze skrzypce. Mamy okazję poznać trochę jego przeszłość i rodzinę. To osoba mądra, której zmysł dedukcji dopiero kiełkuje. Jest on stylizowany na idealnego policjanta, który rozwiąże każdą sprawę. Bolało mnie to, że Derebas jest trochę w cieniu i o nim wiem mniej, ale i tak wolę go od Karpiela, którego wyobrażam sobie jako pyszałka.
Uważam, że jest to dobry kryminał, po który warto sięgnąć. Mimo fabuły, która nie trzyma mocno w napięciu przez większą część utworu (jak w znacznej ilości dzieł tego gatunku),czyta się go szybko i przyjemnie. Czytałem tę książkę przekonany, iż jest to debiut, bo o autorze wcześniej w ogóle nie słyszałem, a na banerach promujących ów utwór nie było informacji o tym, iż jest to drugi tom serii. Bez znajomości pierwszej części, śmiało można sięgnąć po tę. Najbardziej spodobał mi się pomysł na jaki wpadł autor oraz klimat książki. Na plus jest również zagadka, która do łatwych nie należy. Jest to lżejszy kryminał, od którego można by rozpocząć swoją przygodę z tym gatunkiem, ale jako dość doświadczony czytacz jestem usatysfakcjonowany.
Źródło – skrzydło książki.
Sławomir Derebas jest komendantem powiatowym policji w Zakopanem. W Wigilię zostaje wezwany do zdarzenia, gdzie kierowca samochodu wjechał w małą góralską chatkę, (...) lecz to co z pozoru wydaje się być tylko zwykłym wypadkiem, okazuje się być morderstwem, a żeby tego było mało, nagle znika policjant, który był pierwszą osobą obecną na miejscu zdarzenia. Derebas postanawia włączyć do sprawy dawnego podwładnego – komisarza Karpiela, który tak naprawdę powinien znaleźć się w gronie pierwszych podejrzanych w tej sprawie.
Czy Karpiel ma coś wspólnego ze śmiercią kierowcy samochodu? Czy uda się odnaleźć winnych i poznać powód morderstwa? Co stało się z zaginionym policjantem?
Ważną informacją na sam początek jest to, że w książce tej znajdziemy tych samych bohaterów co w pierwszej części serii – „Śmierć samobójcy”, ja zbyt późno zorientowałam się, że jest to druga część, lecz z powodzeniem można ją czytać bez wcześniejszej znajomości debiutu. Wszystko jest jasne, przejrzyste, nie sposób przez to pogubić się w fabule i ani trochę nie rzutuje to na komfort lektury.
Rzecz, która w pewny sposób utrudnia czytanie, a raczej wprowadza w jego trakcie zamęt, jest fakt, że rozdziały są bardzo krótkie (często są to 3-4 strony) i każdy jest przeskokiem do innej postaci lub innych wydarzeń i czasu akcji, co trochę wprowadza chaos, momentami nawet lekkie zagubienie.
Trzeba przyznać, że autorowi udało się zaintrygować mnie tą z pozoru zwyczajną sprawą. Byłam ciekawa jak wszystko ostatecznie się potoczy, chociaż nim oficjalnie poznajemy sprawcę całego zamieszania, bez problemu można go samodzielnie wytypować.
Pan Koperski sprawił również, że w pewien sposób kryminał ten stał się nietypowy. Autor wprowadził do fabuły elementy technologii, do której aktualnie człowiek nie ma dostępu, co dla niektórych myślę będzie czymś nowym, ciekawym, a dla innych niepotrzebnym zabiegiem. We mnie wzbudziło to dość mieszane uczucia. Tak jak już napisałam, element ten sprawia, że książka wyróżnia się czymś na tle innych polskich kryminałów i zaskakuje, ale z drugiej strony wolę bardziej realistyczne wątki w tym konkretnym gatunku literackim.
Bohaterowie w książce są również ciekawi, każdy z nich ma swoje życie prywatne, które zostaje nam w jakimś stopniu nakreślone i tu również muszę przyznać, że jest to ciekawy element, ponieważ każda z postaci staje się na swój sposób wyjątkowa i mam przeczucie, że wątki te jeszcze przewiną się w kolejnych częściach serii.
Bardzo duży ukłon dla autora za oddanie klimatu Zakopanego i jego mieszkańców, za opisanie go tak prawdziwie, z zaletami i wadami. Śnieg, górale, oscypki i do tego okres świąteczno-noworoczny, aż chce się pojechać w góry i spędzić tam trochę czasu.
Książkę warto przeczytać gdy za oknem będzie śnieg i mróz, tym sposobem jeszcze lepiej poczujemy ten klimat.